Forum Michael Jackson... Living legend... Strona Główna    
  Profil  
FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Prywatne Wiadomości Zaloguj  

Moje dzieło...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Michael Jackson... Living legend... Strona Główna :: Opublikuj swoje opowiadanie o Michael'u!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Billie Jean




Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:34, 01 Lis 2008    Temat postu: Moje dzieło...

Wprawdzie nie o Michaelu, ale o jego stylu...

Mała Luiza Gabriela Olszewska razem z matką Aleksandrą i siostrą Moniką przylatują do Basingstoke w W. Brytanii tuż po śmierci ojca. Luizę i matkę poznajemy już na samym początku, a Monikę dopiero później. Przez 10 lat poznaje Raven - czarną wielbicielkę Króla Młodzieży, Todda Michaela. Jego praca polega na tańczeniu, śpiewaniu i wyglądaniu jak Michael Jackson, którego wszystkie bohaterki są fankami wielkimi ;>. Luiza i Raven poznają Todda osobiście w szkole, gdzie pokazuje on swoje najlepsze kroki taneczne. Kiedy pyta o tancerki z zainteresowania czy zawodowo okazuje się, że są dwie, konkurujące ze sobą dziewczyny ubiegające się o tytuł Królowej Młodzieży: Luiza (Billie Jean)i latynoska imieniem Selena (Annie Diana). Selena nie daży sympatią pół-Angielki. Ale jednak Luiza zostaje zaproszona na scenę. Bardzo szybko zaprzyjaźnia się z Toddem, a już po 2-3 dniach rozkwita w nich miłość. Wtedy Monika wraca z obozu odkrywając, że Luizę i tancerza coś łączy. Gdy Todd ma wylecieć do Los Angeles na występ, ostatni raz spędza noc z ukochaną, która po 3 dniach przychodzi do lekarza ze szfankującym zdrowiem. Okazuje się, że ma w sobie dziecko Todda. W trosce o stan Luizy, Aleksandra i Monika postanawiają sprowadzić Todda, by zamieszkał z rodziną w wielkim domu z dziewczynami.
I - jak to mówią - żyli długo i szczęśliwie Very Happy
Oto pierwsza część:

24.12.1995 roku Luiza Gabriela Olszewska miała 5 lat. Były jej urodziny, a pierwszy dzień spędziła wtedy w Basingstoke, w Wielkiej Brytanii. Wtedy też dowiedziała się o śmierci ojca, którego pochowano jeszcze w Polsce. Mimo kolorowej choinki z mnóstwem prezentów i świecących lampek, mieniących się łańcuchów i bombek, Luiza była bardzo przygnębiona. Miała wtedy jeszcze długie blond włosy i całkiem czarne oczy. Siedziała obok choinki w czerwonej sukience i po cichu się modliła. Z okazji świąt i jej urodzin przyjechała najbliższa rodzina: babcia, dziadek, ciocia, wujek, mama chrzestna, tata chrzestny, kuzyn i kuzynka. Nie zabrakło też mamy - Aleksandry. Wszyscy przyszli otworzyć prezenty.
- Nie smuć się, kochanie. - mówiła mama, obejmując dziewczynkę. - Otwórz lepiej swój prezent, tata ci go specjalnie zapakował.
Luiza powoli otworzyła zielone pudełko z czerwoną wstążką. Wyjęła najpierw żółtą kopertę i przeczytała schowany w niej list:
,,Kochana Luizo! Bardzo chciałem, żebyś została tancerką. Chciałaś być piosenkarką, więc nie lepiej, żebyś miała te dwa zawody złączone? Trzymam za ciebie kciuki, skarbie. Twój tata."
Dziewczynka szybko otarła oczy i zzabrała się za penetrowanie pojemniej paczki. Znalazła tam cekinową rękawiczkę. Niestety, była duża. W głębi znalazła wisiorek z małą tabliczką - po jednej stronie pisało ,,Michael Jackson", a po drugiej ,,Billie Jean". A na samym dole leżał pluszowy miś. Przytuliła go do siebie i powiedziała:
- Kocham cię, misiu.
Po chwili się rozpłakała.
Minęło 10 lat. Luiza wyrosła na piękną, zdrową tancerkę. Oczy zmieniły kolor na turkusowy, rzęsy nabrały objętości, a włosy pociemniały do koloru kasztana. Wychodziła właśnie do szkoły.
- Pa, mamo, idę do szkoły. - mówiła. - Będę po południu, nie chcę obiadu, zjem w Londynie z Raven, wzięłam komórkę. Ah, na śmierć zapomniałam - będę wieczorem, bo po południu Billie Jean ma próbę najnowszego układu. To pa!
Zanim Aleksandra zdążyła cokolwiek powiedzieć, drzwi trzasnęły. Luiza pobiegła do niewielkiego domku. Zapukała.
- Witaj, Lu. - otworzyła drzwi starsza ciemna kobieta. - Już wołam Raven.
Po chwili podeszła ciemna dziewczyna o trochę krągłej sylwetce.
- Hej! - przywitała się. - Gotowa do szkoły?
- O tak. - przytaknęła Raven. - Chodźmy.
Po drodze do szkoły rozmawiały.
- I co, Raven, masz jakieś wieści z Samorządu? - zapytała Luiza.
- Pewnie, właśnie miałam ci powiedzieć. Odwiedzi nas najprzystojniejszy tancerz na świecie... - westchnęła dziewczyna.
- Ale wiesz, że każda ma swój gust... - spojrzała na przyjaciółkę. - Kto to będzie?
- To będzie... Todd Michael! - zapiszczała.
- Zupełnie, jakbyś go widziała. - zaśmiała się.
Raven drżącą ręką wskazała na parking. Były niedaleko szkoły, więc widziały wszystko. Pod szkołę podjechała czarna limuzyna. Wysiadł z niej łudząco przypominający Michaela Jacksona chłopak. Ale to nie był on, ten legendarny Król Popu. Tamten obiekt był znacznie młodszy, bo wyglądał na 16 lat (a miał 19) podczas, gdy z Michaelem kojarzono wtedy 35 wiosnę (47 l.).
- Chodźmy zająć najlepsze miejsca! - krzyknęła Raven.
Czym prędzej pobiegła do szkoły, a Luiza tylko wzruszyła ramionami i zrobiła to samo. Po spakowaniu toreb w szafkach, szybko usiadły na pierwszych rzędach. Nie czekały długo - po 5 minutach przyszła większość szkoły (ilość miejsc była ograniczona). Na trybunach panował chaos.
- Prosimy o ciszę. - powiedziała pani dyrektor, gdy wzięła mikrofon. - Dziękuję. Wiem, moi drodzy, że niektórzy interesują się tańcem, a są i pojedyńczy tancerze, tancerki. Dlatego specjalnie dla was, prosto z Los Angeles w USA... Nauczycie się kroków, jakich wcześniej nie umieliście. Przywitajcie się z Królem sceny tanecznej młodego pokolenia, kochanego przez dziewczyny, które rozmawiają o nim godzinami na lekcjach... Przywitajcie, kochani, Todda Michaela!
Wszedł na scenę. Ucharakteryzowany i ubrany jak Michael Jackson na wzór z klipu ,,Bad". Dziewczyny zaczęły piszczeć.
- Uspokój się. - zaśmiała się Luiza.
Todd przejął mikrofon.
- Mogę i ja poprosić o ciszę? - zaczął przemawiać głosem zbliżonym do Michaela: melodyjnym i krystalicznym. - Dziękuję. Więc wiem już, że mnie znacie - tyle plakatów wdziałem w klasach... Jestem tu głównie, by przez 2 tygodnie nauczyć was tańczyć, a pod koniec nauki może wybiorę kogoś najzdolniejszego, by przedstawić ową osobę właścicielowi najlepszej szkoły tańca, jaką do tej pory spotkałem - Top Toys. Siedziby tych szkół są m.in. w Polsce, we Francji, w Niemczech i kilka szkółw Stanach, w tym właśnie w Los Angeles. Więc chciałbym szczerze zapytać - czy ktoś jest w stanie powiedzieć coś o swoich doświadczeniach z tańcem?
Gdy dziewczyny zaczęły się zmawiać i śmiać, Todd - słysząc wszystko - również się śmiał.
- Ty możesz wyjść i powiedzieć. - szepnęła Raven.
- Co? - dziwiła się Luiza. - Mam wyjść na scenę i powiedzieć, że jestem Billie Jean?
- Królowa brytyjskiej sceny tanecznej. - mówiła. - Taki masz tytuł. A co powiesz na Królową światowej sceny tanecznej?
- Brzmi kusząco... - zastanawiała się Luiza.
Raven wypchnęła Luizę. Toddowi spodobała się ,,niezwykła" postawa dziewczyny.
- No i mamy ochotniczkę. - zaśmiał się.
- Gdyby nie Raven, nie byłoby mnie tu. - wskazała.
- Więc opowiedz: Jakie tańce preferujesz? - zapytał.
- Wszystkie. - odparła Luiza. - No, może poza Breakdance'em - odkąd przez ten taniec uszkodziłam kręgosłup, nie ćwiczę.
- O, a ile lat już tak trwasz? - pytał dalej.
- 10. - złożyła ręce.
- Czyli wiedziałaś, że to twoje marzenie? Ktoś cię nakierował?
Luiza zaczęła się rozglądać. Zapanowała niesamowita - jak na tą szkołę - cisza. Przypominała sobie ostatnie uściski taty, jego słowa: ,,Zawsze będę z ciebie dumny", ,,Kocham cię"... To szczęście, jak dawniej chodziła z nim na spacery po polskich parkach. Jej pierwsze kroki, na które tata mówił: ,,pierwszy taniec młodej Luizy". Cofnęła się o 3 kroki i wybiegła z sali. Usiadła na ławce za szkołą i zaczęła płakać.
- Chyba trzeba sprawdzić, co się z nią dzieje. - powiedziała dyrektor.
- Pójdę. - dał jej mikrofon Todd.
Po długich poszukiwaniach znalazł ją. Gdy tylko go zobaczyła, odwróciła się. Todd usiadł obok niej.
- Chyba trafiłem. - westchnął.
- Tak myślisz? - zaszlochała Luiza.
Todd objął ją. Bardzo przeżywał płacz dziewczyny. Wtedy wkroczyła dyrektor.
- Przepraszam, że przerywam, ale chodź, Todd. - mówiła. - Masz tylko 90 minut całego pokazu.
- Jutro przyjdę dokończyć. - odparł.
Poszła więc wyjawić ,,przyjemną" niespodziankę o nadrobieniu lekcji z dzisiaj. Zastanawiało ją tylko to, jak chce zwołać w sobotę wszystkich do szkoły? Jednak nie zatrzymywała się.
- Czemu nie idziesz? - pytała, ocierając łzy.
- Cóż... - tłumaczył Todd. - chodziłem już z wieloma. Po nocy każda chciała zostać ze mną na stałe, ale nie chciałem. Znajdowałem więc kolejną, zostawiając poprzednią ze złamanym sercem. Dlatego nie bardzo jest mi patrzeć, jak ludzie płaczą, zwłaszcza dziewczyny.
- Czasami dobrze jest rozładować napięcie... - mówiła Luiza, wygrywając ze łzami.
- W sumie tak... - westchnął. - Nie musisz czasem iść na lekcje?
Luiza nie chciała iść. Wiedziała, że dyrektor ją usprawiedliwi. Ciągle jeszcze cicho szlochając, odrzekła:
- Nie sądzę.
Po zabrzmieniu ostatniego dzwonka Luiza bez słowa wstała, pomachała i powoli poszła. Nawet nie zauważyła - z kieszeni wypadła jej kartka. Todd otworzył ją i zaczął czytać:
,, Bez ciebie życie nie ma sensu,
bo tak to wygląda, że wtedy dobiega kresu
wszystko, co szczęście daje.
Tęsknię... Z tobą życie było wiecznym majem."
Schował więc kartkę i poszedł do hotelu, gdzie się zatrzymał. Jednak oszukał szkołę. Ponieważ na ,,dokończeniu pokazu" miałabyć sobota, którą miał poświęcić na zwiedzanie. Tak dzień się skończył.

Niom, to C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michaelka111
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 415
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:45, 01 Lis 2008    Temat postu:

Bosko się zapowiada na prawdę ! Aż mnie ciary przeszły jak czytał tę kartkę. Dalej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Billie Jean




Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:55, 01 Lis 2008    Temat postu:

oks, to dalej!
Wstał dzień. Było pochmurno, jak zwykle w Anglii. Ostatnia robocza sobota przed swiętami. Luiza wychodziła na balkon popatrzeć na przechodniów. Zimny wiatr delikatnie mroził jej delikatną skórę. Nagle zuważyła Todda idącego obok jej domu. Wyglądał jak z klipu ,,Black or White". Wiedziała, że musi coś powiedzieć.
- Bez ochrony idziesz? - oparła się o balustradę. - Coś niebezpiecznie.
Todd tylko się uśmiechnął i zniknął, bo część balustrady była przywarta do ściany. Po chwili słychać było dzwonek do drzwi. Luiza rzuciła się na klamkę, nim mama zdążyła się oderwać od kuchennej pracy.
- Niebezpiecznie to jest wychodzenie na balkon z odkrytymi nogami. - zaśmiał się. - Szukałem domu, który najprawdopodobniej byłby twój. Ale tego się nie spodziewałem.
- Moja wina. - zakryła rękami twarz i pociągnęła w dół. - A z jakiej przyczyny?
- Zgubiłaś to. - przekazał dziewczynie kartkę. - Trochę głupio mi było czytać...
- Ty... - westchnęła głęboko. - ... Dzięki. Nikt jeszcze tak się nie zachował wobec mnie.
Nie wiedziała jak się zachować.
- Masz może... - wahała się. - Czas wolny?
Todd się po kryjomu rozpromienił. Tylko co powiedzieć? Żeby tylko nic nie spalił.
- Tak. - rzucił. - Czemu pytasz?
- Może wejdziesz? - spytała. - Chciałam ci wytłumaczyć...
- Pewnie. - przytaknął.
Luiza zaprowadziła chłopaka na górę i stanęła przy szafie, przeszukując ubrania. Wyjęła czerwony t-shirt, jasne jeansy i czerwony sweterek dwurzędowy. Usiadła obok Todda na łóżku i westchnęła:
- Cóż... 10 lat temu umarł mój tata. Od zawsze chciał, żebym złączyła zawód tancerki i piosenkarki w jedność. Z piosenkarstwa nic nie wyszło, ale taniec został. Tylko... Odkąd tata umarł, zaczęłam coraz częściej myśleć o... Samobójstwie.
Todda świeżbiło, żeby zapytać, co ją łączyło z tatą, ale się powstrzymał. Nie potrafił.
- To... Co masz dzisiaj w planach? - zapytał z ciekawością.
- Nie wiem. - odparła, wchodząc za małą ściankę. - Chciałam posiedzieć w domu... A ty?
Todd nie bardzo chciał się odzywać, bo znał skutki.
- Nic. - rzucił. - Chciałem tylko oddać kartkę i pójść pozwiedzać.
- A gdzie dokładnie? - usiadła Luiza.
- Do Londynu. - odrzekł Todd.
- Świetnie. - uśmiechnęła się. - Jeśli mogłabym...
- Pewnie. - przytaknął.
Po chwili wyszli z domu. Luiza tylko machnęła ręką do mamy - wiedziała, że to znaczy, iż Luiza wychodzi i będzie wieczorem. Gdy tylko znaleźli się za furtką, Luiza szybko ukryła się za Toddem. Ten szukał odpowiedzi.
- Co się stało? - wzruszył ramionami.
- Widzisz tamtą latynoskę? - wskazała na ubraną w czerwoną sukienkę dziewczynę. - To Selena. Ona mnie nienawidzi. Po prostu by mnie zabiła, jakby z tobą zobaczyła.
- Ale czemu? - zapytał.
Selena zbliżyła się i dokończyła:
- Bo jesteś taki wspaniały, a ona nie jest... Nie ma ani grama elegancji. Prawda, Luizo?
- Spójrz prawdzie w oczy. - mówiła Luiza. - Nienawidzisz mnie tylko dlatego, że jestem Polką. Powiedz szczerze.
- Nie. - pokręciła głową Selena. - Rownież dlatego, że ubierasz się jakbyś miała tylko 3 funty na tydzień.
Poszła, dając Toddowi swój numer telefonu.
- To ty jesteś Polką? - przeczytał numer i schował kartkę do kieszeni.
- Nowość, nie? - westchnęła. - Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz, więc z dobrego serca opowiem ci trochę... Jestem Luiza Gabriela Olszewska. Wszyscy mówią mi: Lu, Luiza, Gabi, Gabriela... Czasami do pseudo ,,Gabi" dodają nazwisko ,,Jackson" - i tak najczęściej mi mówią. Mieszkam w Basingstoke 10 lat, ale nie zapomniałam jeszcze polskiego... Trochę pamiętam, ale znów nie tak dużo.
- A z którego miasta? - pytał.
- Urodziłam się w Krakowie. - odparła, łapiąc się za czoło. - Ale nie jestem pewna... Mieszkałam potem w Nowej Soli, jak najbliżej granicy. Po śmierci taty Polskę kojarzyłam właśnie z nim...
Uśmiechnęła się lekko, mahając rękami do przodu i do tyłu. Todd wpatrywał się w nią i słuchał z uwagą.
- Wybacz, nie chcę się rozkleić. - westchnęła głęboko.
- Nie szkodzi. - pokręcił głową. - Każdy potrzebuje czasem swojej chwili.
Nie wiedzeli nawet, że cała rozmowa zajęła im pół dnia. Po południu, Słońce powoli zachodziło. Dzień był coraz krótszy. Ludzie powoli wracali do domów. Z każdą minutą zdawali sobie sprawę, że coś ich łączy. Usiedli na ławce w parku.
- Niebywałe. - zachwyciła się Luiza. - Poraz pierwszy tak głęboko zwierzam się z mojej historii Anglikowi, zwłaszcza... Chłopakowi... Poraz pierwszy tak komuś ufam.
- W roli ścisłości Amerykaninowi. - odrzekł Todd. - Jestem z Los Angeles, ale właściwie często bywam w Brytanii.
Zapadła niesamowita cisza. Wprawdzie co jakiś czas przerywały ją krzyki dzieci czy szczekania psów, ale poza tym było błogo jak w niebie. Pierwszy raz tak szybko się z kimś związała. Miała dziwne, a jednocześnie przyjemne odczucie, że właśnie z tym chłopakiem pierwszy raz się pocałuje. Luiza obserwowała ostatnią rodzinę w tym dniu - szczęśliwe dzieci, które razem z tatą i mamą wędrują przez park, do domu. Poczuła nagłą potrzebę bliskiego kontaktu. Todd delikatnie złapał jej rękę i uśmiechnął się. Luiza odwzajemniła gest. Tancerz wyczuł odpowiednią chwilę, by właśnie teraz dojść do tej chwili. Ujął jej podbródek i zbliżył się do jej warg. Były coraz bardziej czerwone, a źrenice rozszerzały się. Wiedział jednak, że przy jego doświadczeniu mogłoby dojść do czegoś więcej, więc objął ją i zaprowadził do domu. Luiza zapomniała, że następnego ranka miała przyjechać z obozu jej młodsza siostra, Monika, więc nie protestowała z dalszym postępowaniem. Dali się ponieść temu nastrojowi, który - czego się nie spodziewali - mógł doprowadzić ich na szczyty plotkarskich portali i nagłówki gazet (o tym później!). Todd ostrożnie położył Luizę i zaczęli się całować. W międzyczasie chłopak wodził rękoma po jej ciele, od linii biustu do bioder. Czas upływał szybko, choć wydawał się trwać wieki przy podnieceniu całą sytuacją. Było czuć szybki oddech, który trwał tak do 6 rano, w 2 godziny przed przyjazdem Moniki. Nie mieli szczęścia, bo jej pokój był remontowany, a w tym czasie dziewczynka spała u siostry. Jednak na to uwagi nie zwracali.

Wiem, trochę kiepsko... Ale cóż... 1 opowiadanie tego kalibru Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michaelka111
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 415
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:05, 01 Lis 2008    Temat postu:

Uuuaaaa xD sexy to Very Happy I wzruszające... Smile Pięknie piszesz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Billie Jean




Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:07, 01 Lis 2008    Temat postu:

heh dziekuje... Nastepne opowiadanie jutro Wink

EDIT:
No i już! Pozmieniałam trochę fabułę... Mam nadzieję, że nie macie mi za złe? Chciałam trochę... Upiększyć opowiadanko

Nadszedł kolejny dzień. Todd obudził się pierwszy i spojrzał na śpiącą Luizę. Głaskając jej ciało, czuł jeszcze ostatki gorączki. Zastanawiał się, co ma teraz zrobić, a przede wszystkim - jak wytłumaczyć się rodzinie z tamtej nocy? Co robić dalej? Nie chciał, by po takich przejściach Luiza została w Anglii ze złamanym sercem, gdy on wyleci do Los Angeles. Nie wiedział, czy zostać, czy w swój urokliwy sposób zostawić pamiątkę. Postanowił więc zrobić coś, czego jeszcze nie dokonywał. Ubrał się i wyszedł. Wrócił po 5 minutach z bukietem czerwonych róż, ucharakteryzowany i ubrany na klip ,,Blood On The Dance Floor". Uklęknął przy łóżku, położył kwiaty obok Luizy i pocałował ją 3 razy: w czoło, w lewy i prawy policzek. Dziewczyna usiadła, przecierając oczy. Gdy zobaczyła róże, z zachwytu skoczyła na Todda. Obsypała pocałunkami jego rozpromienioną twarz.
- Jezu, dziękuję ci. - objęła go. - Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.
- Nic takiego. - zaśmiał się Todd. - Jak dla mnie... Zasłużyłaś.
Na twarzy Luizy zagościł szeroki uśmiech, a w oczach zabłysnęły gwiazdy. Jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa. Wtedy w drzwiach stanęła Monika i zaczęła krzyczeć. Todd wywlókł się i zatkał usta dziewczynki dłonią. Luiza szybko zakryła się kołdrą.
- Super! Todd Michael w naszym domu. - odsunęła rękę Monika. - Wie już, że kogoś masz?
Todd spojrzał na nią.
- Zerwałam z nim. - burknęła. - Idź na dół.
Monika zeszła. Luiza usiadła, przecierając twarz. Todd ciężko westchnął.
- Gniewasz się, wiem. - mówiła zachrypłym głosem. - Ale naprawdę zerwałam z moim byłym. Czujesz się okropnie, co?
Zaczęła cicho szlochać. Todd wstał i podszedłdo niej. Objął ją i począł unąć ręką w górę i w dół po nagim ramieniu dziewczyny.
- To nie tak. - tłumaczył. - Po raz pierwszy po nocy spędzonej z dziewczyną, nie chcę się z nią rozstać. Jeszcze nigdy tego nie czułem... Ja... Poraz pierwszy nie umiem się wytłumaczyć... To coś dziwnego... Bałem się, że ciągle masz chłopaka. Gdybyś jakimś trafem zaszła w ciążę z mojej winy, wtedy rzekomy chłopak na prawdę by się wkurzył. Niedość, że ja bym musiał cię zostawić, to jescze on by cię rzucił...
- Ale chyba nie będziesz się o mnie martwić do końca życia? - zapytała.
- Powinienem się nie martwić, ale... - wahał się. - Chyba jednak będę...
Wtedy zadzwonił telefon w kieszeni Todda. Odebrał i zaczął rozmawiać:
- Słucham?... Co?... Aa... Ale... Bo... Dobra... Już?... Tak, będę... Narazie...
- Co jest? - zapytała.
- Muszę iść... - posmutniał nagle. - Mam dzisiaj samolot do Los Angeles... Dostałem nagłą propozycję... Odwiedzę dzieci w szpitalach...
- Dobra. - stanęła Luiza. - Ja mam... Coś do zrobienia.
- Proszę, nie gniewaj się na mnie. - złapał jej dłoń i uklęknął. - Prawda, bycie sławnym jest fajne, pewnie sama też o tym wiesz... Ale to, co manager mi zorganizował, to nie było miłe... Nie chcę wylatywać... Nie bez ciebie...
Po policzkach Luizy spływały łzy. Wzruszyło ją to, jak Todd jest gotów poświęcić dla niej karierę. Chłopak wstał.
- Prawda jest taka, że poraz pierwszy... - mówił. - Poraz pierwszy się zakochałem. Doznałem uczucia, kóre zagościło u mnie tylko jeden raz w życiu... Teraz.
Pocałował ją ostatni raz i wyszedł.

No, później dam ciąg dalszy, bo teraz uczę się Thrillera ;>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Billie Jean dnia Nie 12:33, 02 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michaelka111
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 415
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:27, 02 Lis 2008    Temat postu:

Na prawdę cunde. Piękne. Gratuluję pomysłu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Billie Jean




Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:24, 02 Lis 2008    Temat postu:

Heh dzięki. Zaraz C.D. Very Happy

EDIT:
Kolejna część

Luiza ubrała się i wyszła na balkon. Oparła się o balustradę. Co chwila na ziemię spadały krople łez. Poczuła na ramieniu dotyk.
- Bardzo się przejęłaś? - usłyszała za plecami swoją mamę.
- Nie, ale... - odparła. - Jest taki miły i... Uroczy... Dobra, przejęłam się. Ale on wyznał mi miłość i... Ja go chyba też kocham... A teraz... Teraz wyleciał do Los Angeles... Wystąpić dla dzieci i... Ah, dał mi róże... Specjalnie dla mnie poszedł sprawić mi niespodziankę... A tu proszę, wylatuje.
- Wiem, co czujesz... - westchnęła Aleksandra. - Kiedy leciałyśmy do Anglii...
- Ale to nie to samo! - krzyknęła Luiza. - Tata nigdy się z tobą nie rozstawał, gdy akurat najmocniej go kochałaś. Nie pogniewaj się... Ale ty już masz to za sobą...
- Skądże. - uśmiechnęła się. - Dorastanie jest trudniejsze niż przejście z torebką z jeżozwierza przez sklep z balonami. W tym okresie, zwłaszcza o śmierci rodzica, trzeba być szczególnie wyrozumiałym dla takich osób. Jestem twoją mamą i osobiście mam zadanie pomóc ci przez to przejść. Jakkolwiek byś nie krzyczała, nie będę na ciebie zła.
- Dzięki, mamo. - przytuliła ją Luiza. - Kochana jesteś.
- Takie są mamy. - zaśmiała się i dokończyła w myślach. - Dlatego muszę coś z tym zrobić.
Wyszła przed dom i połączyła się telefonicznie z Toddem:
- Słucham?
- Witaj, Todd. Jestem mamą Luizy.
- O witam. Skąd pani ma mój numer?
- Połączyłam się przez pocztę.
- A no tak. Co się stało?
- Ile będziesz występować?
- Tylko dzisiaj do wieczora.
- Mam prośbę. Masz z rodziną wolny czas w święta?
- Mam tylko występ w O2 w Londynie 2-... 5 chyba. A co?
- Moglibyście przyjechać na święta? Już 22, za 3 dni są święta, a ja nie chcę, żeby już 10 święta Luiza spędziła siedząc na balkonie... W dodatku bez śniegu...
- Gwarantuję pani, że będę jutro. Do widzenia.
- Do zobaczenia.
Rozłączyła się. Wtedy usłyszała cichy jęk. Gdy biegiem skierowała się ku drzwiom, zobaczyła ścieżkę krwi. Wtedy zauważyła, że źródło znajduje się na przedramieniu Luizy.
- Coś ty sobie zrobiła? - zapytała z troską.
- Oparłam się o balustradę i nadziałam się na to. - wskazała gwóźdź. - Przed chwilą wyciągnęłam go z ręki.
- Boże. - złapała się za usta. - Zaraz wracam, idę po apteczkę.
Luiza kiwnęła głową.

No to tyle na dzisiaj Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Billie Jean dnia Nie 17:53, 02 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michaelka111
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 415
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:57, 02 Lis 2008    Temat postu: ;)

Podoba mi się charakter głównej bohaterki... A ten Todd to już obłęd. Szlachetny ... Ojaaajej Very Happy Jest boski. Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Billie Jean




Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:16, 03 Lis 2008    Temat postu:

To może charakterystkę bohaterów mi napiszesz? Chciałabym wiedzieć, jak ich widzisz Very Happy
Ciąg dalszy prosze państwa Wink

Aleksandra skierowała się ku przestrzennej łazience. Tymczasem Luiza stała przy bukiecie Todda i wąhała kwiaty. Po krótkim czasie mama wróciła. Umyła niedużą dziurę wodą utlenioną, położyła wacik z kremem antybiotycznym i owinęła bandażem.
- Następnym razem spójrz, zanim dotkniesz. - zaśmiała się Aleksandra i zeszła na dół.
Zadzwonił telefon Luizy.
- Tak, słucham? - odebrała.
- Cześć! - powiedziała Raven. - Co tam?
- A nic... - mówiła. - Przyjechała Monika, zakochałam się, gwóźdź wbił mi się w rękę... A u ciebie?
- A wiesz, w porządku i... - zaczęła. - Ale zaraz! Od kiedy ty + miłość? Dziwne.
- Długa historia. - zaczerwieniła się Luiza.
- W kim? - dociekała Raven.
- W Todd'zie. - westchnęła dziewczyna.
- Wiedziałam, że ulegniesz modzie! - krzyknęła Raven.
- Ale to nie tak... - przerwałą Luiza. - Bo to on wyznał mi miłość pierwszy i...
- I co? - pytala zaciekawiona. - Nie mów, że z nim spałaś.
- ... - pokiwała głową Luiza. - Tak.
- Ty lepiej nie zapomnij o występie. - ostrzegła Raven.
- Spoko. - uspokoiła ją Luiza.
Rozłączyła się. Nagle jej myśli napadły obawy: Jeśli Todd kłamał? Jeśli ona jest w ciąży? Musi coś z tym zrobić. Ale nie dziś. Do Bożego Narodzenia dni przeszły spokojnie, lecz Todda nie było. Luiza poczęła wątpić w tą miłość. Miała właśnie wyjść na scenę, by wystąpić do jej największego widowiska w życiu - Thrill The World. Gdy tylko wyszła na scenę, nastąpiła cisza. Czerwone reflektory skierowały się na wielką kurtynę. Ktoś tam tańczył zypułnie jak Michael, do klipu ,,You Rock My World". Nagle wszystko ucichło, światła zgasły. Zza rozsuwających się kurtyn wyszedł Todd, odpowiednio ubrany i ucharakteryzowany. Podarował zaskoczonej dziewczynie czerwoną różę i zaczęła grać muzyka. Przez te 5 minut tancerz śpiewał do owego klipu. Nie różnił się niczym szczególnym od głosu Króla Popu. Luiza spojrzała na publiczność - ci machali świecami o pięknym zapachu. Odwróciła się do transparentu wielkości autobusu - zamiast ,,Thrill The World" był napis ,,Together In Christmas". Piosenka, jak i występ, skończyła się. Gdy Todd objął ją, zachodząc od tyłu, wszyscy zaczęli klaskać i po kolei - prowadzeni przez policję - stawiali na scenie płonące jeszcze świeczki. Świadczyły one o pamięci i miłości do idoli.
- Wybacz, że dopiero dzisiaj przyleciałem. - szepnął, całując ją w policzek. - Mam nadzieję, że jakoś to wynagrodziłem.
- Szczerze mówiąc, raz zwątpiłam w to, czego ostatnio doświadczyłam... - opuściła głowę dziewczyna.
- Nie masz się czym przejmować. - odparł Todd. - Ile razy zwątpisz, tyle razy jestem gotów ci udowodnić, że nie jesteś byle kim.
Podszedł wtedy do końca sceny, gdzie stało małe pudełeczko. Wrócił z nim, stanął w tej samej pozycji i otworzył je. W środku był pierścionek zaręczynowy.
- Chciałbym, żebyś to przyjęła. - mówił. - To dowód na to, że cię kocham, jak się tylko da. Chcę spędzić resztę dni z tobą, a kiedyś żebyś... Za mnie wyszła.
Publiczność oszalała. Wszyscy zaczęli krzyczeć: ,,Powiedz Tak! Powiedz Tak!". Luiza popłakała się ze wzruszenia.
Jak powiedzieli, tak zrobili. Po 10 latach odbył się ślub w obecności najbliższych znajomych, rodziny i najwierniejszych fanów. Pierwszy taniec słynna - już na świecie - para wykonała swój pierwszy taniec. Od tamtej pory wszystko obracało się wokół małego miasteczka zwanego Basingstoke.

Koniec opowiadanka. Pewnie napiszę drugie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michaelka111
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 415
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:25, 03 Lis 2008    Temat postu:

Wspaniałe opowiadanie. Na prawdę. Podoba mi się. Jest... bardzo romantyczne... Pisz następne. Trzymam kciuki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Billie Jean




Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:29, 03 Lis 2008    Temat postu:

Ok, a ty mi dzisiaj napisz charakterystykę Very Happy Bo szczerze mówiąc nie wiem, jaki ona ma charakter >=D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michaelka111
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 415
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:00, 03 Lis 2008    Temat postu:

Coś wątpię że napiszę ponieważ mam dużo na głowe. Ale jutro zrobię to napewno.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Billie Jean




Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:35, 03 Lis 2008    Temat postu:

Będę więc czekać A tymczasem... Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michaelka111
Administrator



Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 415
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:37, 03 Lis 2008    Temat postu:

?? tak?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Billie Jean




Dołączył: 23 Paź 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:48, 03 Lis 2008    Temat postu:

Wklejam nastepne opowiadanko do next tematu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Michael Jackson... Living legend... Strona Główna :: Opublikuj swoje opowiadanie o Michael'u! Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Charcoal2 Theme © Zarron Media

Regulamin